Rząd zapowiada nowy polski ład. Dealerzy prowadzący działalność w oparciu o spółkę komandytową, której wspólnikami są osoby fizyczne, powinni w szczególności zainteresować się zapowiedziami dotyczącymi składki zdrowotnej.
Według planów wspomniana składka zdrowotna ma wynosić 9 proc., a jej odliczenie od podatku lub dochodu przestanie być możliwe. Oznacza to, że już od przyszłego roku osoby fizyczne miałyby płacić 9 proc. składki zdrowotnej od całości swoich dochodów. O jakich kwotach mówimy? Łatwo to policzyć. Zakładając, że dochód spółki komandytowej to 1 mln zł (zysk netto 810 tys. zł), to jedyny komandytariusz, który ma 99 proc. udziału w zysku, zapłaci nie tylko ponad 150 tys. zł podatku PIT, ale też ponad 70 tys. zł z tytułu składki zdrowotnej.
Zakładając, że nowy ład wejdzie w takiej formule, jak dziś przedstawiają to rządzący, a osoby fizyczne miałyby płacić 9 proc. składki zdrowotnej od całości swoich dochodów, to moim zdaniem szybko będzie można wykreślić spółki komandytowe z kodeksu spółek handlowych. Dlaczego? Po prostu staną się one nieopłacalne i nie będzie chętnych, by prowadzić działalność w takiej formie.
Czy tak się stanie? Będąc szczerym, nie wierzę, by rządzący uchwalili prawo, wedle którego wspólnicy spółki komandytowej zostaną objęci de facto dodatkowym opodatkowaniem w wysokości 9 proc. z tytułu zobowiązań wobec ZUS. Z drugiej strony, obserwując ostatnie reformy podatkowe, niczego nie można być pewnym. Co gdy niekorzystne zmiany jednak wejdą w życie?
Zostaje kilka opcji. Pierwszą jest przekształcenie działalności w spółkę jawną lub spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością. Druga ścieżka to renesans spółki komandytowo-akcyjnej, która pozwoli skorzystać z identycznych zasad rozliczeń, jakie dziś przewidziane są dla spółek komandytowych – a jednocześnie żaden wspólnik takiej spółki nie płaci składek.
Ale na horyzoncie pojawia się jeszcze jedno ciekawe rozwiązanie. Myślę o możliwościach związanych z fundacją rodzinną. Ustawa umożliwiająca powołanie takiego typu organizacji ma wejść do polskiego porządku prawnego już w styczniu 2022 r. Fundacja rodzinna ma przede wszystkim ułatwiać sukcesję rodzinnym firmom, ale niewykluczone, że jej utworzenie będzie również dawało korzyści w obliczu spodziewanego wzrostu obciążeń podatkowych. Wydaje się, że ustanowienie fundacji rodzinnej komplementariuszem spółki komandytowej pozwoliłoby korzystać z zasad, które były dostępne dla większości spółek komandytowych jeszcze rok czy dwa lata temu. Fundacja rodzinna mogłaby skorzystać z jednokrotnego opodatkowania, a jednocześnie jej odpowiedzialność ograniczałaby się do osób pełniących funkcję członków zarządu.
Co sugerowałbym teraz dealerom, którzy funkcjonują w oparciu o spółkę komandytową? Zachowanie spokoju i obserwację działań podejmowanych przez ustawodawcę. Za chwilę będziemy mieli połowę roku. Trudno przewidzieć szczegółowe losy polskiego ładu i zawartych w nim poszczególnych przepisów. Warto też przyglądać się pracom nad ustawą o fundacji rodzinnej. Obecnie znamy jej projekt, który został skierowany do konsultacji. Według zapowiedzi Ministerstwa Rozwoju do Sejmu ma on trafić w drugiej połowie roku, by zawarte tam przepisy zaczęły obowiązywać od początku 2022 r. Dopiero gdy będziemy znali więcej konkretów, wracałbym do przemyśleń związanych ze strukturą, w oparciu o którą ma funkcjonować działalność dealerska w kolejnych latach. Te (przemyślenia) będą potrzebne tak czy siak. Nowy Ład bowiem wpłynie na sytuację podatkową wszystkich – pracowników dealera, jego samego, ale również – a może przede wszystkim – samozatrudnionych współpracowników.
Autor: Bartosz Mazur
Wykładowca Gekko Taxens Akademia. Specjalizuje się w zakresie szeroko rozumianych zagadnieniach podatkowych spotykanych w branży motoryzacyjnej. Od lat doradza dealerom, importerom i firmom leasingowym, umiejętnie wypracowując praktyczne rozwiązania nawet skomplikowanych problemów. Posiada bogate doświadczenie w doradztwie z zakresu CIT, VAT, PIT i akcyzy.